Większość zwierząt z wrodzonym shuntem jest zdecydowanie mniejsza od swoich rówieśników i... smutniejsza. Wiecie, ja jestem tym dogtorem, który dostaje kociokwiku na widok szczeniaczka w poczekalni i pędzi do każdego małego pyrtka, żeby tarzać się z nim po podłodze. Profesjonalizmu nie ma w tym za grosz.