Site icon dogtor Beata

Cukrzyca – choroba tylko z nazwy słodka.

infografika dostępna również na instagramie
po kliknięciu w obrazek otworzy się nowe okno z powiększeniem

Wakacje tego roku były dla mnie wyjątkowo słodkie i to wcale nie za sprawą urlopu, a za sprawą moich słodkich pacjentów. W stosunkowo krótkim okresie przyjęłam kilku pacjentów, u których glikemia zdecydowanie nie była normoglikemią. W wielu przypadkach ręczny pomiar nie był możliwy. Glukometr wypluwał z siebie wynik: HI. High na glukometrze elektryzuje mnie tylko odrobinę mniej niż wynik low. Hipoglikemia jest stanem bardziej alarmującym, takim wiecie „all hands on deck”, neuroglikopenia czyli niedocukrzenie w układzie nerwowym to stan zagrożenia życia. Wiadomo, hiperglikemia również niesie ze sobą zagrożenia, ale w tym wypadku mamy czas, żeby zareagować.

objawy

Do typowych objawów cukrzycy u zwierząt domowych należą: polidypsja, poliuria, wzmożony apetyt, utrata masy ciała, osłabienie, zmiana jakości okrywy włosowej. Oczywiście to nie jest koniec listy objawów, bo lista jest długa, ale wydaje mi się, że te są najbardziej charakterystyczne i zapadające w pamięć, dla właścicieli. Raczej trudno jest nie zauważyć, że pies pije jak smok i zostawia po sobie kałuże moczu. Jest to choroba tylko z nazwy słodka, która niesie ze sobą sporo powikłań a nieleczona prowadzi do śmierci.

Prezesowy kejsik – cukrzyca nie taka oczywista.

uśmiechnięty Prezes

Właściwie tak właśnie było z Prezesem. Prezes od jakiegoś czasu czuł się słabo. Od psa w pewnym wieku nie wymaga się jakiś szalonych aktywności, ale jednak zachowanie Prezia mocno zaniepokoiło właścicielki. Wyglądał jak bieda z nędzą, odwodniony, zapadnięte boki, smutny wyraz twarzy. W wywiadzie udało mi się uzyskać kilka dodatkowych informacji – o tym, że od zawsze był gruby i mimo stosowania diet odchudzających nie udało się zmniejszyć jego wagi, a w ostatnim czasie schudł, że często wymiotuje, dużo sika i dużo pije, że żre jak smok, że śmierdzi mu z pyska (zapach porównano do acetonu).

diagnostyka

W tak zwanym międzyczasie pobraliśmy krew do badań i założyliśmy dojście dożylne. Oznaczenie glukozy z paska +/- 300mg/dl, oznaczenie maszynowe +/- 400. Wstępne rozpoznanie: diabetes melitus. Ale skąd się wzięła u niego cukrzyca? Długo rozmawiałam z właścicielami, wielokrotnie zresztą, bo ta słodka choroba to tylko pozornie łatwa do rozwiązania zagadka. Oczywiście można by na samym stwierdzeniu hiperglikemii pozostać. Ale na gospodarkę węglowodanową ma wpływ tyle mechanizmów. Dobra, żartowałam samo stwierdzenie utrzymującej się hiperglikemii to jedno, a skuteczne jej kontrolowanie i przede wszystkim próba znalezienia przyczyny to drugie.

My szukaliśmy – podstawowe badanie krwi (zaburzenia funkcji wątroby), usg jamy brzusznej (zmieniona echogeniczność okolicy trzustki, podejrzana okolica nadnerczy etc. etc.), test hamowania niskimi dawkami deksametazonu (nie jednoznaczny, nie wykluczył mi braku Cushinga; do powtórzenia). Z Preziem prawie się żegnaliśmy, walczyliśmy o wyrównanie cukrzycy dobry miesiąc, po pozornym polepszeniu i rezygnacji z kroplówek po ok. tygodniu stosowania samej insuliny nastąpiło gwałtowne pogorszenie – zaostrzenie zapalenia trzustki, kwasica cukrzycowa. I znowu pytanie: co było pierwsze? Jajko czy kura? Zapalenie trzustki? Cukrzyca? Cushing? A co z funkcją tarczycy? Nie wiem, co tak naprawdę wywołało u niego hiperglikemię, pewnie nigdy się nie dowiem, ale cieszę się, że się udało. Bo trochę wszyscy byliśmy tym zmęczeni: Prezes i my, walczący o niego.

Prezes – historia z happy endem?

Chociaż powiem Wam szczerze, że to pacjent, który potrafił mnie wkurzyć jak żaden inny. Taki bardzo chory i cierpiący piesek, nie ma siły wyjść na siku, leży i umiera niemalże (tak to właśnie jest z trzustką), ale daj mu 5 minut sam na sam z wenflonem to kroplówka zamiast w psa wyleje się na podłogę. Tym sposobem Prezes bardzo szybko dorobił się klosza. Z kloszem nawet się zaprzyjaźnił. Przychodził do szpitala na 12 godzin i szedł do domu w kołnierzu, następnego dnia wracał. Trwało to długo, chcieliśmy się poddać, ale nie poddaliśmy się – ja jak ja, ale wielkie brawa należą się właścicielom oraz temu psiemu seniorowi.

Sierpień upłynął nam na codziennych wizytach, we wrześniu kontrole stawały się coraz rzadsze. Moim docelowym planem jest to, żeby z psim dziadkiem widywać się jak najrzadziej – nie żebym go nie lubiła, ale jednak wolę swoich przewlekle chorych pacjentów widywać tak rzadko jak jest to konieczne, wtedy mam poczucie, że dobrze kontrolujemy chorobę. W międzyczasie zmieniliśmy insulinę, bo pierwsza w ogóle nie spełniała swojej roli (i znowu pytanie skąd do diabła wzięła się ta oporność tkanek na insulinę?! I znowu mamy wiele możliwych odpowiedzi), zmienialiśmy też dawki przyjmowanej insuliny.

W leczeniu chorób przewlekłych ważne są kontrole lekarskie

Na ostatniej kontroli osiągnęliśmy glikemię na poziomie +/- 50mg/dl, co zasadniczo jest świetnym wynikiem (świetnym jeśli weźmiemy pod uwagę to, że w najgorszych momentach glukometr nie był w stanie oznaczyć poziomu cukru, 500-600mg to była swego czasu prezesia norma), co zmusiło nas do ponownego zmniejszenia dawki – 50mg/dl to jednak zdecydowanie za mało. Przed nami kolejne kontrole, kolejne badania (mamy sporo do skontrolowania, od moczu, przez funkcje wątroby do funkcji tarczycy i nadnerczy) i mam nadzieję, że jeszcze sporo takich spotkań będzie przed nami. Bo cukrzyca mimo, że wymaga trochę poświęcenia to nie wyrok. Wprawdzie nie jest słodko, ale nie jest też jakoś szczególnie kłopotliwie. Da się z tym żyć.

cukrzyca – choroba cywilizacyjna

Diabetes melitus to kolejna jednostka chorobowa uznawana przez WHO za chorobę cywilizacyjną. O otyłości i depresji już pisałam. W prewencji niemal wszystkich chorób cywilizacyjnych kluczowe są aktywność fizyczna, zdrowe odżywianie, higiena pracy i snu czyli to wszystko, co leży w centrum moich zainteresowań i wokół czego koncentruje się ten blog.

Musimy wszyscy nauczyć się zdrowo żyć.

Exit mobile version