animal clinic,  case reports,  veterinary,  work

Babesia canis podstępny morderca już na Śląsku

Smutny Twister – historia o Babesia canis na Śląsku

pies zarażony Babesia canis
Owczarek australijski red merle podczas leczenia babeszjozy

Na początku tygodnia trafił do mnie przepiękny, młody owczarek australijski Twister. Już na pierwszy rzut oka widać było, że Twister ma poważny problem. Widzieliście kiedyś SPOKOJNEGO australijczyka? Ja nie. W badaniu klinicznym poza ewidentną słabością, stwierdziłam wysoką gorączkę – ponad 41 C. Z informacji zebranych z wywiadu wynikało, że pies przez weekend przebywał pod opieką rodziców opiekuna, dlatego nie można było wykluczyć ostrego zatrucia pokarmowego. W dniu poprzedzającym wizytę pies był wyraźnie nieswój, z ociąganiem przywitał swoich domowników. W dniu wizyty psiak był jeszcze smutniejszy. Właściciele planowali więc przyjść z nim do lekarza po powrocie z pracy. Jednak na porannym spacerze zauważyli, że mocz oddany przez Twistera jest bardzo ciemny, a sam pies z minuty na minutę staje się coraz słabszy i w ogólnie nie chce jeść. Najedzony ozzik? To taki sam oksymoron jak sucha woda.

pies zarażony Babesia canis
Twister wracający do zdrowia

Na moje polecenie koleżanki z pracy założyły dojście dożylne, przez które podano lek obniżający gorączkę. Pobrano również krew do badań diagnostycznych. Na podstawie objawów klinicznych wysnułam podejrzenie zarażenia Babesia canis. To było dość śmiałe założenie, zważywszy na to, że Twister w ostatnim czasie zapuścił się najdalej nad jezioro Dzierżno Duże. Cały czas pies siedział na Śląsku – na terenie, który jeszcze do niedawna wszyscy uważaliśmy za wolny od babeszjozy. Sporadycznie zdarzały się nam przypadki psów chorych, ale były to zawsze tzw. przypadki zawleczone. Przedstawiłam właścicielowi sytuację i zabrałam się za oglądanie rozmazów. W tym czasie właściciel prowadził research w internecie.

Babesia spp. w erytrocytach

pies zarażony Babesia canis
Twister podczas płynoterapii

Oglądałam je ja i dwie moje koleżanki z pracy, żadna z nas nie znalazła podręcznikowego obrazu. Dla mnie było to szalenie istotne, ażeby wśród hemolizy znaleźć przedstawiciela Babesia spp. Dlaczego było to tak dla mnie ważne? Ze względu na nieznany status mutacji genu MDR1 u Twistera. Chcąc mieć zielone światło na podanie imidokarbu wysłałam pilnie – uwielbiam na skierowaniach pisać cito! – do laboratorium zewnętrznego. W czasie wlewu dożylnego płynu wieloelektrolitowego otrzymałam wyniki badań podstawowego profilu: podniesione parametry wątrobowe, leukopenia, b. znaczna trombocytopenia, nieznaczna anemia. Książkowe objawy babeszjozy. Pies po kroplówce poszedł do domu – zarządziłam wizytę kontrolną popołudniu. Kurcze, jak na szpilkach czekałam na wyniki z laboratorium zewnętrznego. Kilka godzin później koleżanka zawołała do mnie: „Beata!!!!! Są wyniki Twistera! Jest Babesia!”. I tak to się właśnie potoczyło dalej. Telefon do właściciela „Są wyniki, im szybciej przyjdziecie na kontrolę tym lepiej. Musimy podać imidokarb. Nie mamy czasu na badania genetyczne.”

filmik nagrywany ziemniakiem

W związku z moim odejściem z pracy przypadek Twistera przekazałam koleżance. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie zorganizowała czasu tak, aby jeszcze raz zobaczyć psiaka i ocenić postępy leczenia. Są zadowalające i choć to nie koniec wizyt lekarskich to naprawdę jestem szczęśliwa, bo ta historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej. Erytrocyty przestały się hemolizować, liczba płytek wzrasta z dnia na dzień (z wyjściowych 17 tysięcy dobiliśmy wczoraj do prawie 40 o ile mnie pamięć nie myli – dolny próg normy ok. 160 tysięcy). Ale nie zmiany parametrów morfologicznych mnie tak cieszą, a to jak zmieniło się zachowanie Twistera. Na pierwszej wizycie ledwo stał, podczas zakładania wenflonu oparł się o mnie, a później osunął na podłogę, a wczoraj? A wczoraj szaleliśmy na dworze. I kolor moczu wrócił już do normy. Mimo to proszę trzymajcie za niego kciuki, bo to podstępne cholerstwo jest.

Objawy

Objawy tej choroby są ściśle związane z jej patogenezą. Wszystkie wiążą się z rozpadem krwinek czerwonych, który indykowany jest przez rozwój wewnątrzkomórkowo pierwotniaków – Babesia spp.

  • Apatia i osłabienie: psy często chodzą z opuszczoną głową, nie ruszają się ze swojego legowiska, odmawiają spacerów i jedzenia, nie reagują na bodźce zewnętrzne (np. nie cieszą się, gdy właściciel wraca do domu z pracy)
  • gorączka: podniesienie temperatury do >>40 stopni Celsjusza
  • anemia: bladość spojówek i błon śluzowych jamy ustnej; skrajnie może dochodzić do rozwoju żółtaczki i zażółcenia błon śluzowych.
  • ciemny mocz: wydzielanie produktów rozpadu erytrocytów zmienia kolor moczu – mocz przyjmuje barwę herbaty.

Leczenie

W skutecznym leczeniu zarażenia Babesia spp. najważniejsze jest szybkie postanowienie rozpoznania. W leczeniu celowanym stosuje się głównie imidokarb, podawany jednorazowo. Bardzo istotną kwestią w trakcie leczenia babeszjozy jest stosowanie płynoterapii dożylnej, ze względu na wysokie ryzyko rozwoju ostrej niewydolności nerek, oraz częste monitorowanie parametrów czerwonokrwinkowych, funkcji wątroby oraz nerek. U wielu pacjentów wraz z postępującą anemią hemolityczną konieczne bywa przetoczenie koncentratu czerwonokrwinkowego. W przypadku wystąpienia leukopenii wskazane jest podawanie antybiotyków.

Nieleczona babeszjoza jest chorobą śmiertelną.

Profilaktyka

W związku ze zmianami klimatycznymi ciężko wyróżnić w Polsce podział na cztery pory roku. Coraz rzadziej temperatura spada poniżej zera, przez większość roku utrzymuje się na poziomie ok. 5 stopni Celsjusza, a to wystarczy do normalnego funkcjonowania kleszczy. Dlatego osobiście zalecam stosowanie preparatów kleszczobójczych przez 12 miesięcy w roku, bo lepiej jest zapobiegać niż leczyć. A babeszjoza, jak mogliście przeczytać w poprzednich akapitach to okropne cholerstwo, które często prowadzi do śmierci.

Poniżej przedstawiam Wam listę najpopularniejszych preparatów, które bezpiecznie można stosować zarówno u psów i kotów. Proszę pamiętajcie, że permetryna i inne pyretroidy są trujące dla kotów. Dlatego na poniższej liście nie znajdziecie preparatów, które zawierają pyretoidy.

Poniższe produkty możecie znaleźć np. w sklepie Petsmile w Gliwicach

U lekarzy weterynarii możecie ponadto zakupić (między innymi):

  • Bravecto dla psów i kotów
  • Nexguard i Nexguard spectra dla psów
  • Stronghold plus dla kotów
  • Credelio dla psów i kotów
  • Broadline dla kotów

O innych ciekawych (moim zdaniem) przypadkach możecie przeczytać w zakładce „case report”, która aktualnie świeci pustkami, ale mam nadzieję, że będzie się to zmieniało.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *