healthybody,  healthymind

Pochwała otyłości

Jak to się stało, że żyjąc w XXI wieku dajemy przyzwolenie na bycie otyłym? Jak to możliwe, że promujemy otyłość wysyłając „pulchne” dziewczyny na wybiegi, nazywając je modelkami plus size? Nadwaga nie jest zdrowa i nigdy nie będzie, podobnie jak niedowaga. Oba zjawiska niosą za sobą szereg nieprawidłowości. W teorii wszyscy wiedzą, że zwały tłuszczu niosą ze sobą wzrastające ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2, insulinooporności, miażdżycy, nadciśnienia tętnicznego, zawału, zgonu. Wszyscy wiedzą i co? I nic! Pozwalamy jako społeczeństwo na to, żeby coraz młodsi byli otyli. I szukamy wytłumaczenia i wymówek dla każdego grubasa. Tak! Dla GRUBASA! Nie boję się tego słowa. Ba! Sama nim byłam. Byłam wielką, tłustą, zaniedbaną kulką. Z tego marazmu wyciągnęła mnie w gimnazjum i liceum przyjaciółka z lat szkolnych – pozdrawiam Cię Aniu i dziękuję za trud włożony w zmiany, które we mnie zaszły na przestrzeni lat, to wszystko dzięki Tobie!

Występowanie otyłości na świecie wzrosło niemal trzykrotnie w ciągu ostatnich 40 lat: z 3,2% w 1975 r. do 10,8% w 2014 r. wśród mężczyzn oraz z 6,4% do 14,9% u kobiet (Lancet 2016). Prognozy przewidują, że jeśli obecne trendy się utrzymają, to w 2025 r. na otyłość będzie już cierpieć 18% wszystkich mężczyzn i 21% kobiet na świecie.  Pod względem występowania nadwagi i otyłości w populacji osób dorosłych, Polska zajmuje już piąte miejsce (DuPont, Światowy Indeks Bezpieczeństwa Żywnościowego, 2016), natomiast w populacji dzieci i młodzieży odsetek chłopców oraz dziewcząt z nadwagą i otyłością wynosi odpowiednio 21,9% i 17,8% (Lancet, 2014). Polskie dzieci zaliczane są od kilku lat do najszybciej tyjących w Europie. Warto przypomnieć, że w latach 70. poprzedniego wieku nadmierną masę ciała notowano w Polsce u mniej niż 10 proc. uczniów, podczas gdy obecnie już co piąte dziecko w wieku szkolnym (ponad 22%) boryka się z nadwagą lub otyłością. Z dorosłą populacją Polaków jest jeszcze gorzej. Szacuje się, że już 64% mężczyzn w naszym kraju ma nadmierną masę ciała (wskaźnik BMI powyżej 25). W przypadku kobiet odsetek ten sięga już 49%.Wg Międzynarodowej Federacji Diabetologicznej (IDF 2014), Polska jest obecnie na czwartym miejscu wśród 10 krajów z największym na świecie występowaniem stanu przedcukrzycowego. Przewiduje się, że do 2035 roku Polska obejmie niechlubne prowadzenie w tej kategorii, wyprzedzając Kuwejt, Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Malezję czy Hongkong.”

czarna koszulka lidera otyłości

Szukamy wymówek. Nie mogę schudnąć, bo mam Hashimoto, bo mam stresującą pracę, bo mama mnie nie kocha, bo nie mam ojca, bo… lista jest długa. Dość! Rzecz w tym, że utrzymywanie prawidłowej wagi jest proste. Wystarczy jeść z głową i się ruszać. Banał?

Codziennie robię około 10 tysięcy kroków, raczej więcej niż mniej. I wydawało mi się, że to norma. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że są ludzie, którzy nie są w stanie osiągnąć poziomu pięciu tysięcy kroków. Zabawnie, że Ci sami ludzie mówią o tym, ze są grubi, bo taka ich uroda, taka genetyka. Otóż nie! Jesteście grubi, bo jesteście leniwi! Lenistwo jest jedną z głównych przyczyn otyłości, w moich oczach oczywiście. Drugą, równie ważną, jeśli nawet nie ważniejszą, są zaburzenia psychiczne.

Zaburzenia psychiczne to wielki wór do którego wrzucam depresję, chorobę afektywną dwubiegunową, obniżoną samoocenę, zaburzenia odżywiania, w tym kompulsywne jedzenie. Wór jest wielki, olbrzymi, pojemny i pewnie na dnie można znaleźć tysiąc innych powodów, dla których jemy jak świnki, a których źródłem jest działająca nieprawidłowo głowa. To też są wymówki, wymówki może większego kalibru, ale w dalszym ciągu wymówki. Otwarcie mówię o tym, że chorowałam, choruję i pewnie zawsze będę chorować na depresję. Przechodziłam przez różne fazy choroby, wiem jak to jest. Zaburzenia odżywiania? A co wy wiecie o zaburzeniach odżywiania? Byłam w stanie upiec sobie blachę pseudobiszkoptu i zjeść całą na raz, ugotować paczkę makaronu i zjeść z sosem ziołowo-maślanym, pół paczki chleba tostowego z masłem orzechowym w środku nocy. Zjadałam codziennie paczkę ciastek, czułam się jak ćpun w okresie trzeźwienia, kiedy zdarzał się okres bez ciastkowy – tak było na studiach. Więc mówisz grubasku, że to wszystko przez przewlekły stres? Jestem weteranem walki ze stresem. W 2018 znowu był okres kiedy „spuchłam” od jedzenia, codziennie zjadałam paczkę rurek, rurki marki Biedronka, syf, chemia, słowem ohydka. Oszukiwałam samą siebie, że jest przecież całkiem dobrze, przecież ćwiczę, więc mogę czasem jeść coś takiego. Czasem. Czasem to nie znaczy codziennie. Ostatecznie wylądowałam na szpitalnym oddziale ratunkowym z podejrzeniem zapalenia trzustki.

Dlaczego jemy kompulsywnie? Nad tym głowią się psycholodzy, psychiatrzy, psychoterapeuci. Zapewne na zawsze zostanie to tajemnicą. Według mnie jedzenie jest łatwe*, przyjemne, zapewnia pustkę. Szybki wyrzut endorfin. 5 minut szczęścia. Kilka chwil odprężenia po ciężkim dniu w pracy, ulga, ciepełko i szczęście rozlewające się po ciele w chwile po tym, jak człowiek napcha się „syfem” pod korek. To łatwiejsze i szybsze niż nauczenie się radzenia z trudnymi sytuacjami, prawda? Ale po chwilowej euforii przychodzi poczucie winy, obrzydzenie do siebie, a stres wraca ze zdwojoną siłą. Nie tędy droga.

* jedzenie przetworzonych rzeczy, fast-foodow, ciasteczek. Jedzenie czysto już takie być nie musi.

Zaburzenia odżywiania, zaburzenia nastroju, niska lub zerowa samoocena, brak asertywności (, które może się objawiać na przykład zostawaniem w pracy po godzinach i wykonywaniem pracy za innych) wymagają pomocy specjalisty. Psychoterapia i terapia farmakologiczna to nie jest coś, czego należy się wstydzić. Szukanie pomocy nie jest powodem do wstydu. Otyłość jest odbiciem lustrzanym słabości, szukanie pomocy i późniejsza praca nad sobą nie mają nic wspólnego z byciem słabym. Dlatego tak strasznie denerwują mnie tłumaczenia „jestem gruby, bo mama/tata/babcia/wszyscy byli grubi, bo w życiu mi nie idzie, bo nikt mnie nie kocha, bo mam stresującą pracę, bo nie mam czasu gotować, bo nie mam czasu na trening, bo…”

Sraty pierdaty. Nie ma jeszcze 12:00 a ja już zdążyłam zrobić trening, zakupy, ugotować jedzenie do pracy i ogarnąć się do niej. Na opasce MiBand2 już 10 tysięcy. Wszystko jest możliwe. To tylko albo aż kwestia ustalenia priorytetów. Dla mnie priorytetem jest zdrowie. A dla Was?

Żyjemy szybko i nie chcę Was martwić, ale będziemy żyć jeszcze szybciej, musimy nauczyć się radzić z emocjami. Kluczem do zdrowia i szczęścia jest harmonia. Otyłość jest zaprzeczeniem harmonii. Podobnie zresztą jak chorobliwa chudość. Nie zrozumcie źle mojego felietonu. Nie zależy mi na tym, żeby wszyscy kochali kulturystykę i spędzali godziny tygodniowo na siłowni. Zupełnie nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby być zdrowym. A zdrowie zaczyna się od zdrowej głowy, dobrego jedzenia i spokoju, a kończy na zdrowym ciele.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *